Tonik – to słowo jeszcze w czasach licealnych sprawiało, że na mojej twarzy pojawiał się grymas przerażenia, pamiętam swój pierwszy tonik z firmy Avon z serii dla nastolatek, o jezu co to był za skowyt! Alkohol, alkohol i jeszcze raz alkohol! Szczypało, piekło i wcale nie pomagało w tym, w czym pomóc miało, zresztą Avon to dla mnie jedna wielka kosmetyczna porażka, polecić mogę od nich jedynie maseczkę z minerałami z morza martwego, która pory naprawdę zamyka, ale dziś nie o tym… Dziś o różany LUSHowym toniku :)
Opis producenta:
Tonik dla ceru suchej, dojrzałej lub wrażliwej. Woda różana pomaga wygładzić i orzeźwić cerę, a lawenda pomaga skórze produkować odpowiednią ilość sebum.
Skład: Lavender Water (Lavandula hybrida) , Rose Water (Rosa centifolia) , Limonene , Linalool , Perfume , Methylparaben
Zalety:
- Delikatny zapach róży, subtelnie wyczuwalny podczas aplikacji,
- Natychmiastowy efekt odprężenia i nawilżenia twarzy,
- Bardzo wydajny, spokojnie mogłam się nim psikać przez 2 miesiące bez ustanku,
- Przy regularnym stosowaniu widocznie odżywia skórę,
- Niweluje wszelkie podrażnienia i koi nawet najbardziej spierzchniętą skórę,
- Cenę w jego przypadku uważam za duży plus,
- Tonik jest w sprayu co ułatwia aplikację.
Wady:
- Dostępność, dostępność i jeszcze raz dostępność.
Podsumowanie:
Obecnie ten tonik to mój LUSHowy hicior i długo nie zamienię go na żaden inny, chyba że tylko na innego lusha ;) Obecnie czekam niecierpliwie na otwarcie pierwszego salonu lush w PL, które odbędzie się już całkiem niedługo i będę mogła stacjonarnie bądź online zamawiać swoich ulubieńców z tego sklepu, a mam ich kilku. Ten tonik jest naprawdę warty polecenia, dla skóry wrażliwej i podrażnionej jest jak znalazł, antidotum! Często zabieram go w podróż i psikam się nim także na rękach, szyi gdyż tam skóra lubi mi się przesuszać, dobrze się sprawdza jako szybki odświeżacz.
Cena za 100ml po przeliczeniu dzisiejszego kursu funta to około 23zł. Czujecie się skuszone? ;)
Ps. Zapraszam do nowej zakładki na blogu, pt.